środa, 24 października 2007

To co najlepsze

Witam serdecznie!

Drugi tydzień zmagań w najlepszej lidze hokejowej świata za nami. Są pierwsze ofiary i pierwsi zwycięscy. Wśród ofiar, bez wątpienia należy wymienić byłego już trenera Atlanta Thrashers, Boba Hartley'a, który stracił swoją posadę po sześciu kolejnych przegranych prowadzonej przez siebie drużyny. W tym miejscu warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie Thrashers wywalczyli pierwszy w historii awans do fazy playoffs zdobywając mistrzostwo Southeast Division.

Po drugiej stronie znajdują się Ottawa Senators oraz Minnesota Wild. Obie drużyny kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa prezentując przy tym zdyscyplinowany i przyjemny dla oka hokej.

Na zakończenie, jak co tydzień, zapraszam do obejrzenia najciekawszych zagrań w minionym tygodniu przygotowanych przez redakcje ESPN.com.



Pozdrawiam,

Janek

piątek, 19 października 2007

Odfrunęło z wiatrem

Witam serdecznie!

Po dwóch kolejnych wygranych tym razem przyszło przełknąć gorycz porażki. Diabły zostały upokorzone przez Lotników z Filadelfii przegrywając 4 - 0. Co gorsza z 38 strzałów oddanych na bramkę strzeżoną przez Martina Birona żaden nie trafił do siatki. Nagły brak skuteczności może lekko niepokoić. Niemniej jednak gracze Diabłów myślami są już chyba przy inauguracyjnym spotkaniu w nowej hali Prudential Center.

Więcej o dzisiejszym dniu w NHL mogą Państwo znaleźć tutaj.

Obszerny skrót ze spotkania Philadelphia Flyers - New Jersey Devils można obejrzeć poniżej.



Pozdrawiam,

Janek

czwartek, 18 października 2007

Praca i... OGame

Witam serdecznie!

Co może łączyć pracę w korporacji z OGame, popularną strategiczną grą on-line? Osoby znające realia tej gry odpowiedzą natychmiast, że jest to idealne remedium na wiejącą spod palców na klawiaturze nudę. Osoby, które pierwszy raz stykają się z próbą nawiązania analogii też mogą podążać podobnymi tropami myślowymi. Niestety nic bardziej błędnego, chociaż i takie pierwsze myśli można uznać za właściwe. Otóż wyobraźmy sobie następującą sytuację.

Przychodzimy rano do pracy. Idziemy do kuchni zrobić sobie herbatę lub kawę zależnie od preferencji pijącego. W między czasie stwierdzamy, że zapełniliśmy już notatkami swój podręczny zeszyt i przydałby nam się nowy. Dodatkowo wyczerpał się zapas materiały piszącego w naszym długopisie. Powolnym krokiem zmierzamy do szufladek z przyborami biurowymi. Otwieramy i... poza ostatnią gumką do mazania nie znajdujemy nic. Pogodzeni z losem snujemy się do kuchni w celu przygotowania oraz spożycia porannej porcji płynów. Tam wśród tłumu współpracowników zdobywamy jedyny nie obity kubek i sięgamy po torebkę herbaty. Wyboru specjalnego nie mamy bo we czwartek pozostały tylko niedopite zielone świństewka z dodatkami. Zalewamy wrzątkiem i sięgamy po cukier. Słodzimy spoglądając na bok w poszukiwaniu plastikowej łyżeczki. Niestety i te się już skończyły. Jak od wtorku, pozostaje nam zdobycie widelca lub łyżki stołowej w celu wyciągnięcia torebki "kapki" i zamieszania płynu. Zadowoleni z tego co udało nam się zdobyć udajemy się w stronę swojego stanowiska pracy. Plan na dzisiaj jest przecież prosty, bo dzisiaj jest ten dzień, w którym uda się zamówić książki, które pomogły by w pracy skoro na szkolenia jeżdżą i tak inni! Tą myślą cały czas żyjemy. Tak! Tym razem na pewno się uda chyba, że znowu dorzucą mi nie tego kogo trzeba w ścieżce aprobaty mojego zamówienia.

Ścieżka aprobaty? A co to, ktoś zapyta. Jeden z korporacyjnych wymysłów. W założeniu plan jest chwalebny i sensowny. Ma wprowadzać możliwość kontroli i weryfikacji składanych zamówień i wydawania firmowych pieniędzy. Taka kontrola jest potrzebna i tego faktu nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie negował. Kłopoty zaczynają się w momencie gdy przy nawet najprostszym zamówieniu pojawiają się dziesiątki osób najczęściej całkowicie niezwiązane z istotą wygenerowanego zamówienia. To dało by się jeszcze jakoś przeboleć. Faktu, że po dziesiątkach wcześniejszych ustaleń co do zawartości generowanego zamówienia, te same osoby zaczynają kwestionować to co same poprzednio zatwierdziły stwierdzając, że większość elementów jest zbyt droga lub zbędna. To nic, że miesiąc analizowano wszystkie za i przeciw starając się wybrać możliwie najlepsze i najbardziej korzystne rozwiązanie. To nic, że dziesiątki nowo zatrudnionych osób nie będą miały sprzętu ani możliwości normalnej pracy. Przecież i tak są tylko kolejnymi numerkami w raportach finansowych i korporacyjnej bazie danych.

Jak zatem cokolwiek zrealizować czy osiągnąć? Trzeba popychać, naciskać, stać się rzepem na psim ogonie, wywierać nieustanną presję. Reasumując, aby cokolwiek zdobyć, trzeba kogoś mocno "stuknąć". Zupełnie jak na OGame.

Pozdrawiam,

Janek

Czy już wspominałem?

Witam serdecznie!

Czy już wspomniałem o swojej fascynacji hokejem na lodzie, a w szczególności rozgrywkami ligi NHL? Jeżeli nie, to... właśnie to czynię :)

Skąd ta pasja? Bodajże w 1991 roku widziałem kawałki finału o Puchar Stanley'a w TVP. Wtedy jeszcze ten sport nie wzbudził mojego zainteresowania. Dwa lata później, a właściwie dwa sezony później, stacja Eurosport połączyła się z innym kanałem sportowy Screensport, który posiadał prawa do transmisji rozgrywek NHL i NBA. Efektem tego było pojawienie się regularnych transmisji i retransmisji spotkań zza ocenu. Tym samym i mnie NHL zaczęła coraz bardziej fascynować. A oto przykład dlaczego ten stan trwa do dnia dzisiejszego.

Najlepsze zagrania tygodnia (8.10. - 14.10.) wg. redakcji ESPN.com.



Pozdrawiam,

Janek

Smażone pingwiny

Witam serdecznie!

Diabły ponownie zwycięskie! Tym razem ich ofiarą padły Pingwiny z Pittsburgha, które zostały pokonane w stosunku 4 - 5. Sukces cieszy podwójnie. Po pierwsze, w drugim kolejnym spotkaniu mogliśmy oglądać (lub nie) grad bramek. Po drugie, kibice drużyny z New Jersey mogli cieszyć się z drugiej kolejnej wygranej swoich ulubieńców. Z dorobkiem 6 punktów i bilansem 3-3-0 New Jersey Devils zajmują drugie miejsce w Atlantic Division. Wskaźniki nie są najgorsze biorąc pod uwagę straty personalne poniesione w przerwie między sezonowej oraz konieczność rozgrywania pierwszych dziewięciu spotkań sezonu regularnego poza domem.

Kilka ujęć z ostatniego spotkania można obejrzeć poniżej.



Pozdrawiam,

Janek

środa, 17 października 2007

Dzisiaj gramy

Witam serdecznie!

Środa, 17. października. Przed kibicami piłki nożnej kolejny emocjonujący wieczór. Co z tego, że gramy z Węgrami i tylko towarzysko? Mecz to mecz. Zawsze jest okazja żeby wyjść na piwo z kolegami lub zasiąść przed ekranem telewizora z kobietą swojego życia (pozdrowienia dla wszystkich Pań oglądających sport w telewizji).

O co gramy? O nic, czyli o dobre samopoczucie naszych "kopaczy" oraz o dobre samopoczucie kibiców. Wygrana rozpali w ich głowach jeszcze większe nadzieje związane z możliwościa pierwszego w historii awansu do finałów Mistrzostw Europy, które odbędą się w przyszłym roku na stadionach Austrii i Szwajcarii.


O wyższe cele grają za to nasi grupowi rywale. Kazachowie goszczą u siebie Portugalczyków. Do Azerbejdżanu wybierają się Serbowie. Do stolicy Królestwa Belgii przyjeżdżają reprezentanci Armenii. Na co liczy rodzimy kibic? Na porażki Portugalczyków i Serbów. Co nam to daje? Moim zdaniem kompletnie nic, chociaż niektóre serwisy próbują sugerować co innego. Do końca eliminacji pozostaną po dwa mecze, dwa mecze, które zawsze możemy przegrać, a inni mogą wygrać. Znając możliwości "gwiazd" polskiej piłki wszystko jest możliwe.

Aktualna tabela Grupy I.

 DrużynaMeczePunktyBZBSZRP
1.Polska12242010732
2.Portugalia1120219551
3.Finlandia1220116552
4.Serbia1117138452
5.Belgia11121014335
6.Armenia9948234
7.Kazachstan107815145
8.Azerbejdżan95419126


Pozdrawiam,

Janek

wtorek, 16 października 2007

Bo załącznik był za duży

Witam serdecznie!

Życie w korporacji. Dla jednych codzienność, dla drugich obraz znany wyłącznie z prasy bądź amerykańskich produkcji z zachodniego wybrzeża. Dla jednych możliwość powolnej i nudnej wegetacji, dla innych walka na arenie niczym rzymski gladiator. Czy te działania można w jakiś sposób sparaliżować, zakłócić?

Oczywiście! To naturalna odpowiedź narzucająca się w obecnych czasach. Wróg jest , czyha na nas na każdym krok i za każdym rogiem drogi, którą kroczymy.

Jako, że większość z nas pracuje przy komputerze, narażona jest na wszelakiego rodzaju niebezpieczeństwa elektroniczne. Wirus, robak wysłany pocztą elektroniczną przez kolegę, który uznał, jak mniemamy, że bezzwłocznie musi nas poinformować o nowej stronie z aktami znanej aktorki, już tylko czeka na to aby rozprzestrzenić się po naszym systemie. Rozczarowany swoim życiem miłosnym nastolatek nie ma nic lepszego do robienia, jak tylko włamywanie się na nasz komputer aby poczytać najnowsze wyciągi z naszego konta bankowego. Wszystko to po to, aby zdestabilizować spokój, na który tak wytrwale pracujemy.

Czy aby, na pewno wróg jest na zewnatrz? Czy aby, nie my sami jesteśmy w stanie kompletnie zszargać nasze dobra samopoczucie? Czy aby, to nie my jesteśmy samodzielnie uniemożliwić pracę setkom innych osób? Owszem możemy! Wystarczy, że wysłany załącznik będzie za duży, serwery pocztowe zwariują, a klient pocztowy przez kilkanaście minut będzie próbował poradzić sobie z radosną twórczością naszych koleżanek i kolegów.

Wysyłajmy maile... z głową!

Pozdrawiam,

Janek

poniedziałek, 15 października 2007

Zawsze jest początek

Witam serdecznie!

Domena od dawna funkcjonuje w Internecie. Subdomena również. Nadszedł najwyższy czas aby zacząć coś publikować na swojej stronie.

Zobaczymy na ile czas pozwoli ale pierwszy krok został już zrobiony.

pozdrawiam,

Janek